Bardzo ciekawa rozmowa. Myślę, że warto sobie uświadomić, co kryje się za, szlachetnym przecież, procesem wydawania książek. Toż to jest również rynek, a nie działalność charytatywna. Z punktu widzenia czytelnika i osoby kupującej dużo książek oraz posiadającej ich w domu także bardzo dużo (również po rodzicach) podzielę się kilkoma spostrzeżeniami i myślami, które czasem przychodzą mi do głowy: - żeby mieć w domu wybór książek do czytania, kupuję ich za dużo i potem wybieram te, które najbardziej są mi potrzebne w danym momencie. Wybór mam bardzo duży (właściwie na każdy moment życia), bo kupuję "na zapas", przewidując (czasem trafnie, czasem nie), które książki za chwilę znikną z rynku - te unikalne, szczególnie wartościowe, szczególnie mnie interesujące. Mam listę książek, które przegapiłam, albo wydane były tak dawno, że z utęsknieniem czekam na ich wznowienie. Zgubiłam jedną bardzo wartościową ukochaną książkę i jestem zaniepokojona, że wznowienia pewnie się nie doczekam. Na allegro cena niebotyczna (to - niestety :-( "Jeśli zimową nocą podróżny"). Dlatego z wielką radością patrzę na politykę wznowieniową kilku wydawnictw (np. Poznańskiego - seria skandynawska, czy PIW-u - orientalna). Moim marzeniem jest, żeby wydawcy orientowali się w zapotrzebowaniu czytelników na wyjątkowe książki i żeby były one STALE wznawiane; - Kiedyś myślałam, że książka (jako przedmiot) żyje bardzo długo. Niestety, im jestem starsza, tym rzadziej sięgam po książki np., ze wspaniałej serii Nike, bardziej doceniam jakość wydania: czcionkę (sporą, ale nie przesadnie dużą), papier (nie jaskrawa biel, nie typu "gazetowego"), redakcję tekstu (lubię dużo światła na stronie i nie przeszkadzają mi w zasadzie puste kartki), wagę książki (lekkie, miękkie okładki), a przede wszystkim UWIELBIAM PIĘKNE OKŁADKI. Jeśli książka ma okładkę byle jaką (np. filmową) omijam ją szerokim łukiem. Wiem, może to być niesprawiedliwe. Obecny rynek książki bardzo mnie rozpieszcza. Uwielbiam wybierać oczami (a okładki są teraz wspaniałe, choć pewnych trendów ozdobniczych mam już dość), ale też bardzo dużo czytam o książkach zanim je kupię, oczywiście jeśli są to książki nieznanych mi autorów, bo ukochanych kupuję w zasadzie w ciemno. Społeczność osób piszących o książkach (np. magazyn "Książki"), youtuberów, podcasterów, ludzi tworzących blogosferę, czytelników portalu lubimyczytac jest dla mnie bardzo ważna. Dzięki nim właśnie coraz rzadziej się mylę w swoich wyborach, w zasadzie nie kupuję książek "złych" (subiektywnie oczywiście złych). Natomiast - niestety - rzadko kieruję się tym, co o książce pisze wydawca (poza podstawowymi informacjami), materiały promocyjne średnio mi odpowiadają, choć promocji cenowych czasem wypatruję, ale rzadko się one trafiają. Bardzo natomiast doceniam organizowanie spotkań autorskich, rozmawianie o książkach przed kamerami (wydawnictwo PIW na przykład, spotkania w Big Book Cafe - również on-line). - Dla mnie obecny rynek książki to z jednej strony RAJ (np. wiem, że zawsze doczekam się książek nagrodzonych np. Bookerem - kiedy, mieliśmy taki komfort?!), a z drugiej strony mam poczucie nadmiaru, zalewu książek, nowości, wśród których zaczynam się gubić. Kupuję te najbardziej mnie interesujące, ale ponieważ czytam dość wolno - około 60 książek rocznie (nie tak, jak Marcin! :-)), to książki kupione nawet 8 lat temu są dla mnie nadal nowościami, ale już dla czytelniczego świata są przestarzałe?! Uważam, że przesadnie zwraca się uwagę na to, kiedy książka była wydana i za mało mówi się o tych "starociach". Cudownie Marcinie, że w swoich opowieściach o książkach, dostrzegasz i te nowe i te stare wydania. Dzięki temu starsze książki żyją, inspirujesz innych (mnie na przykład) do sięgnięcia po coś innego, wyjątkowego; - Nie wiem, co powinno się zrobić z nadmiarem książek, sama mam taki dylemat - co zrobić z tymi, które posiadam i nie wydają mi się wartościowe? Z tymi, które nie mają wielkiej wartości historycznej, zdezaktualizowały się (np. stare prawo pracy itd.), a których nie chce ani antykwariat, ani biblioteka, ani znajomi. Mam w domu regał z takim książkami i co jakiś czas je przeglądam i z powrotem na półki odkładam. Nie wyobrażam sobie tego, co dalej z nimi będzie. Polityka wydawania mniej jest mi bardzo bliska. Jeśli zainteresowanie książką będzie rosło, dodruk to dobra opcja. Byle nie trzeba było długo czekać! - Śledzę dość uważnie rynek wydawniczy. Doceniam wydawnictwa starsze, które znalazły pomysł na bycie bardziej nowoczesnymi zachowując jednocześnie swój profil (PIW, Poznańskie, Czytelnik, Czarne, Noir sur Blanc, Rebis). Podobają mi się wydawnictwa niszowe, prowadzące swoją własną politykę wydawniczą, odpowiadającą moim potrzebom. Np. Claroscuro, Tajfuny, Pauza, Nisza, Filtry, Amaltea, Książkowe Klimaty, Nowe, Pauza, Próby, Marpress, Pogranicze, Stara Szkoła, W Podwórku, Wyszukane. Mam nadzieję, że nie przekształcą się w - wydające wszystko - molochy i nie zatracą swojej indywidualności.
@literatura-ze-srodka-Europy
11 ай бұрын
Odnalazłem ten komentarz, "zagubiony" w odpowiedziach. Ileż tutaj ciekawych wątków! Ja też kiedyś kupowałem "na zapas", śledząc wydawców dla mnie interesujacych. Ale to było w czasach mojej fascynacji literaturą naukową oraz książkami o projektowaniu. Więc wypowiedzi Eweliny, że książki się kupuje także jako POTENCJALNE do przeczytania w bliżej nieokreślonej przyszłości, są idealnym ujęciem modelu, w jakim od lat funkcjonuję. Ale lepiej napisać - funkcjonowałem, bo to się już skończyło. Od dłuższego czasu już, większość nowości lub rzeczy, które nadal są dostępne w głównym obiegu dostaję od Wydawców - proszę ich o nie i (prawie zawsze) dostaję. Rzeczy starsze kupuję lub wypożyczam z biblioteki. Jakiś czas temu postanowiłem też robić wietrzenie u siebie i zdecydowaną większość książek które dostaję, oddaję później do bibliotek. Zostawiam sobie pojedyncze tytuły, które naprawdę są dla mnie ważne i jest to jakieś 5-10% tego co do mnie trafia. Reszta zasila biblioteki. Uwielabiam stare wydania. Szczególnie klasyka była wtedy wydawana pięknie, bez kiczu i (zbędnego) nadmiaru wizualnego. Jak mam do wyboru stare i nowe wydanie, przeważnie wybiorę stare, oczywiście jeśli nie ma lepszego/ nowszego przekładu. Ale estetyka książki: prostota okładki (płótno, dyskretne kolory), elegancja składu, szycie... to wszystko jest dla mnie ważne. No i szukam też w używanych książkach śladow poprzednich użytkowników: podkreśleń, komentarzy, zakładek, notatek... To taka podróż w czasie i most, łączący nas z kimś innym, kto też kiedyś tej książki dotykał. Prowadzenie kanału i skupienie się na jednym obszarze jest zdecydowanie zdrowsze ekologicznie: mniej kupuję, chociaż czytam więcej :) To przesuwa mnie (przypadkowo) w kierunku bycia bardziej ekologicznym, ha! :)
@atrzes2150
Жыл бұрын
Bardzo ciekawa, rzeczowa rozmowa, mocno otwiera oczy. Szkoda, że tak niewiele osób jej wysłucha - potrzeba więcej "szeptanki" o Twoim kanale i o tej konkretnej rozmowie 🍀
@literatura-ze-srodka-Europy
Жыл бұрын
Rozmowa interesująca, bo rozmówczynie miały co opowiedzieć. A podkast sobie spokojnie żyje, głównie dzięki takiej wspaniałej publiczności. Bardzo dziękuję!
@janm.dugosz9180
Жыл бұрын
Przeczytałem opis i już miałem gotowe ironiczno-prawackie komentarze, ale wysłuchałem rozmowy i jakoś mi przeszło. Pozdrawiam Panie Marcinie.
@literatura-ze-srodka-Europy
Жыл бұрын
To jeden z fajniejszych komentarzy ever, na tym kanale. Dziękuję!
@Joanna55.
Жыл бұрын
Miałeś świetny pomysł na ciekawą rozmowę.Kupując książkę pewnie nie uświadamiamy sobie ile czasu musi upłynąć, by znalazła się w rękach czytelnika Zainteresowała mie historia druku na życzenie jednej książki.Mielenie jest straszne, to moim zdaniem zbrodnia Lepiej chyba mniej, zawsze można dodrukować a i środowisko się oszczędza . Nie lubię książek, które wydane są byle jak . Martwi mnie, że ulotki , które za chwilę wylądują w koszu są drukowane na eleganckim papierze, a książki o sztuce np. " Pocztówka z Mokum" na zwyklym, szarym, chropowatym i jeszcze reprodukcje w paskudnych kolorach, a przecież powinny być wytłoczone że szczególną starannością, skoro mają kształtować gust i zainteresowania.No i cena książek.Ulotka za friko i do kosza, książka wydana byle jak a cena kosmiczna. Sprawa okładek- niektóre koszmarne , powiedziałabym większość.Interesuje mnie także faktyczna cena książki.To ile naprawdę kosztuje skoro w przedsprzedaży promocja, potem cena okładkowa, następnie kup dwie, to druga za połowę ceny, a w końcu ląduje w koszu w markecie za 9, 99? Czy tego nie można jakoś urealnić?
@literatura-ze-srodka-Europy
Жыл бұрын
Oj, chciałbym podziękować, ale prawda wygląda nieco inaczej. Z propozycją porozmawiania zwróciła się do mnie Ewelina, z którą swego czasu pracowałem. Moją rolą było więc tylko zorganizowanie spotkania i nagranie materiału. Ale bardzo się cieszę, że Ci się podoba. W planach jest gdzieś dalsza część, np. dlaczego ceny książek w krajach się różnią; jak się książki promuje; jak się nimi zarządza... Zobaczymy. Zarówno Sylwia jak i Ewelina są z branżą związane od lat i wiedzą MNÓSTWO. Swego czasu wszystkie książki z fundacji BĘC ZMIANA miały z tyłu rozpiskę kosztową: sumowało się to pełnej ceny książki. Było to kształcące i przerażające...
@malwinaw5027
Жыл бұрын
Hej, w idealnym świecie chciałabym kupować książki wydawane z dbałością o środowisko, mogę w showroomie obejrzeć, dotknąć, powąchać i zdecydować czy chcę tę książkę w tym wydaniu, na papierze i mogę zamówić, a nawet czekać ( kwartał, albo dwa) na wydruk indywidualny. W przeciwnym razie chciałabym mieć możliwość kupienia jej w formie elektronicznej - nie mogę zrozumieć, jak nakład e- booka mógł się wyczerpać. Uwielbiam kupować książki, tak jak inni jedzą słodycze, poprawiają humor zakupami butów, ubrań, czy udziałem w maratonie. Na pytanie innych po co mi tyle książek odpowiadam, że patrzenie na nie działa na mnie kojąco, jest jak pocieszenie i obietnica w jednym, nawet jak wydarzy się coś nagłego ( jak pandemia), to mam jakiś tam zapasik, więc strachu nie ma. Niestety najczęściej kupuję w internecie, bo po drodze, ani w okolicy nie mam żadnej niesieciowej księgarni. Trzymam się też zasady, że jak już wpadnę do takiej, to muszę kupić choć jedną ( żeby książki się nie obraziły😂, a tak naprawdę z szacunku dla pasjonaty, który ją prowadzi). Jako zwykła czytelniczka uważam, że nasz rynek zalewany jest nowościami w nadmiarze (zanim zdążę wrócić z kuchni do pokoju okazuje się, że jakiś Mróz czy inna Bonda wydał kolejną książkę), aż czasem współczuję bootuberom, book…podobnym, którzy chcą być na bieżąco. To jest niepotrzebne, bo zanim zwyczajową drogą ( z ust do ust) dotrze informacja do czytelnika , że jakaś książka jest świetna, to przestaje ona być w mainstreamie i trzeba jej szukać w magazynach. Wolałabym mniej, a lepiej, ze słowem wstępu, posłowiem, słowem od tłumacza, redaktora, literaturoznawcy, z ilustracjami, rzetelną korektą, przemyślaną okładką. W idealnym świecie…😊
@e.szyszkowska7879
Жыл бұрын
Nakład ebooka nie może się wyczerpać. Ale mogą wygasnąć prawa do sprzedaży - licencji udzielonej przez autora lub tłumacza czy wydawcy zagranicznego, mogą też wygasnąć prawa do użytych ilustracji, choćby na okładce. I wtedy sprzedaż ebooka jest blokowana i pojawia się komunikat, który znamy ze sprzedaży wydań papierowych.
@malwinaw5027
Жыл бұрын
@@e.szyszkowska7879 dziękuję za wyjaśnienie. Wszystko jasne i takiej informacji oczekiwałabym od wydawcy i sprzedawcy.
@literatura-ze-srodka-Europy
Жыл бұрын
Malwina, ale mam wrażenie, że sprzedawcy to o tym nie wiedzą i - szczerze - nie wiem, czy muszą. Wydawnictwo, to zupełnie inna kwestia.
@literatura-ze-srodka-Europy
Жыл бұрын
A w Czechach i Słowacj jest bywają dziwne akcje. Proszę wydawnictwo o wersję elektroniczną, a dostaję PDF. Natomiast na stronach księgarni/ dystrybutorów są klasyczne ebooki. Bywa tak, że prawo do sprzedaży ebooka wydawca sprzedaje komuś innemu? I jako Wydawca nie możesz mi wysłąć ebooka, bo zwyczajnie nie masz do tego prawa?
@literatura-ze-srodka-Europy
Жыл бұрын
Współczucie dla booktuberów oraz podkasterów zawsze na czasie :) Ja - przyznaję - nie zwracałem za bardzo uwagi na to ile się rzeczy ukazuje, do czasu tej rozmowy. Jakby mi ktoś zdjął klapki z oczu: po prostu dziwię się, że tego wcześniej nie dostrzegałem (tzn. tego zalewu tytułów, krótkiego życia itp). Heh, znam dobrze to uczucie o którym piszesz (male księgarnie). Właśnie dlatego dość staram się je omijać, bo to jest rujnujące dla kieszeni. Co jest smutne, ale niestety jak się człowiek uzależni od ZBIERANIA książek, to nie ma lekko :)
Пікірлер: 14