Jesteśmy przy parkingu, wyciągamy swoje zasoby finansowe i postanawiamy wjechać kolejką. Znaleźli się tacy, co postanowili zdobyć górę pieszo. Niektórzy byli szczęśliwi inni zaś mieli do siebie żal, że wybrali samodzielne wejście.
Jedną z głównych atrakcji miasta jest odwiedzenie punktu widokowego Storsteinen (421 m npm) znajdującego się na zboczu wzgórza Fløya (671 m npm).
Na punkt można się dostać na dwa sposoby dla ambitnych schody nepalskich sharpów wspinaczka około 40 min. Dla leniwych wjazd kolejką górską około 5 min ale spory koszt.
Tromso jest jednym z najciekawszych miejsc na mapie Norwegii. Wysunięte daleko na północ, zdaje się być łącznikiem między europejską częścią kraju, a wciąż jeszcze dziką Arktyką. Zimą można poczuć się tu jak wewnątrz bożonarodzeniowej pocztówki - gruba warstwa śniegu, domy udekorowane lampkami, ogień w kominkach. Latem, ze względu na 24-godzinny dzień polarny, miejsce to staje się mekką dla plażowiczów, windsurferów, kajakarzy i amatorów górskich wędrówek. W mieście znajduje się wszystko, czego mogliby szukać turyści - lotnisko, knajpki serwujące pyszne jedzenie, browar, przytulne kino, kilka historycznych punktów i sklepy z, często oryginalnymi, pamiątkami. Poza miastem, z którego bardzo łatwo uciec, można spędzić tygodnie. Każdy jeden widok zapiera dech w piersiach i nigdzie indziej na świecie nie można prosto ze szczytu gór zjechać na morską plażę.
A teraz już o rzeczywistości. Wjeżdżamy stromo pod górę a ja próbuję uchwycić momenty wjazdu. W kolejce dość tłoczno, ale chyba lina się nie urwie.
Już zaprezentowałem widok z tarasu widokowego na Tromso w formie filmu jak i zdjęć. Jak Teraz czas oddać się chwili i w spokoju popatrzeć na horyzont. Jest po prostu pięknie. Pogoda nam sprzyja to i widoczność fantastyczna. Jest ciepło jak na Norwegię za kołem podbiegunowym i świat jest taki późno wiosenny.
Czas udać się na spacer. Na pewno nie będziemy zdobywać szczytu, ale pospacerować tu i tam nie będziemy sobie odmawiać.
Idziemy więc krawędzią zbocza wzdłuż liny tak, by nie spaść a trafić na inny punkt widokowy. W dali piękny szczyt z obłokiem co się o szczyt oparł a my spokojnie dalej idziemy. Przepaść obok nas nie jest sprzyjająca roślinności to rysunek skał osadowych jest widoczny, a roślinność w pewnym oddaleniu od skarpy korzysta z chwil, by rozwijać swoje piękno.
Już jesteśmy na kolejnym punkcie widokowym i możemy spojrzeć w przepaść. Wyobrażam sobie jak by to było, gdyby było zimno, wiało i padało a ja w tym miejscu gdzie teraz jestem. Dobrze, że jest przyjazna pogoda.
W dali widać most co wygięty jak łuk a na który niedługo wejdziemy wracając z wyprawy.
Przybysze starają się zostawić pamiątkę i przyrzeczenie, że tu wrócą. Już takie symbole widziałem na grobach żydowskich i chyba jeszcze gdzieś.
Zastanawiam się, czy może też jakiś kamyk ułożyć, ale czy matka przyroda w dynamiczną pogodę nie zrzuci tego kamyka, a poza tym jakoś nie wierzę w takie zaklęcia. Już w Dubrowniku przy studni składałem pragnienie i nic z tego.
Ach, ta niesamowita przestrzeń przede mną. Chciałoby się jak wolny ptak polecieć nad te wzgórza, nad tą siną wodę fiordu, tak być wolnym i żyć pełną piersią. Wracam do rzeczywistości i podziwiam roślinność co rośnie obok ścieżki walcząc o utrzymanie swojego cyklu wyznaczonego przez matkę przyrodę.
Czas wracać pod kolejkę i dalej realizować pragnienia.
Негізгі бет 2024 Na punkcie widokowymw Tromsø
Пікірлер