Rano, kiedy jeszcze ledwo co wystające za horyzontu słońce nie zdążyło rozpalić do czerwoności świata, po mocnej kawie, rozpakowywanie kolejnych kartonów przeprowadzkowych o pojemności 58 litrów każdy. W każdym kawałek niepotrzebnego już świata rodziców.
Segregatory i teczki pełne pożółkłych faktur, paragonów, potwierdzeń, gazet z innych czasów. Zdjęcie z młodymi ludźmi, których już nie ma, albo są bardzo starzy. Pudełka slajdów, koperty z negatywami, szpule taśmy filmowej 8 mm, pudełka nieodczytywalnych dyskietek 3,5 cala. Pendrive o śmiesznie małej pojemności, płyty CD i DVD. Książki, foldery, broszury, notatki na skrawkach papieru, konspekty wykładów, wizytówki, notesy z wygasłymi telefonami. Linijki, cyrkle, krzywiki, gumki, wkłady do ołówka, naboje do pióra. Podziurkowane paszporty, dowody osobiste, legitymacje, potwierdzenia, upoważnienia. Proporczyki, wpinki, wycięte znaczki pocztowe, listy od i do, podrukowane mejle.
Do niedawna mikrokosmos rodziców, metodycznie rozdzielony na transportowe pudła, ładowany przez brata do wahadłowca Volvo. Ja, archeolog, archiwista, selekcjoner, dzielący na to, co trzeba zachować, a co skazać na zagładę.
Godzinę później wizyta u nich, twórców tego analogowego śladu z papieru, plastiku, drewna i metalu. Ojciec, śpiący na jawie, wyglądający jak z krzyża zdjęty. Oczy otwarte. Niemy. Skóra i kości.
Obok matka, zapadła po szyję w materac. Coś cicho mówi, gestykuluje chudymi rękami. Pod pergaminową skórą ciemne arterie słabo pulsującej krwi. Urwane słowa, wypowiedziane wspak. Trudno zrozumieć. Czas się kończy - to rozumiem.
A potem się gna z powrotem do domu, w milczeniu, światem zielonym, pełnym ostrego słońca i falującej zieleni późno czerwcowej. Z głową pełną buzujących myśli, że jeszcze toczy się gra w zielone. Są książki do napisania, obrazy do namalowania, rzeczy do zbudowania. Jeszcze łazi się w krótkich gaciach, tiszorcie i sandałkach, ciesząc się latem. Są plany i zamiary.
Trzeba się śpieszyć, czasu nie jest tak dużo, jak się myśli.
Znacznie mniej. Nie zmarnować ani sekundy na głupoty i durniów.
#opieka #rodzice #choroby
Jeśli podoba Ci się, to co robimy, i zechcesz nas wesprzeć, bardzo proszę oglądaj reklamy bez przewijania. Możesz też kupić jedną z moich prac i/lub książkę. Zapraszam do sklepu: sklep.dompodbocianem.pl/
Aby nic cię nie ominęło koniecznie zasubskrybuj kanał i naciśnij dzwoneczek :-) 😀 🤝 👍
mail: graszkagraszkowska@gmail.com
www: dompodbocianem.pl
FB: / dompodbocianem
Instagram: / dompodbocia. .
----
Jeżeli zawitałeś do nas po raz pierwszy:
On to umysł ścisły, racjonalista z duszą humanisty, filozof amator, gaduła, pożeracz książek. Ona, jego zaprzeczenie. Stale coś gubiąca, myląca prawo z lewym. Oboje po przejściach, z bagażem różnych doświadczeń.
Poznali się w wirtualnym świecie, pisząc blogi. Połączyła ich pasja amatorskiej fotografii i pisanie. Mając po 50 lat, postanowili wspólnie zacząć wszystko od nowa. W 2016 zrealizowali swoje marzenie: zamieszkali na natangijskiej wsi, w starym domu, który sukcesywnie remontują.
Ich rodzina to pies Kudeł (niestety odszedł w 2022) przywieziony z Podlasia, kotka Franciszka znaleziona w okolicach Gdańska, Kiler kocur z Elbląga, Hana znaleziona za beczką na działkach. Kotki Mimi i Koksa oraz Miron, które dołączyły już na wsi. W 2019 r. z Fundacji Warmińskiej adoptowali suczkę Koko. On czasami żartuje, że mieszka w zoo, ona czasami narzeka na ciągły bałagan.
-----
#starydom #domzduszą #domnawsi #wiejskidom #remont #remontdomu #remontstaregodomu #remontujemydom #ruinersi #wieś #nawsi #polskawieś #poniemieckie #poniemieckidom #siedlisko #siedliskonamazurach #natangia #warmia #warmiaimazury #mazury #wiejskieżycie #wiejskieklimaty #życienawsi #sielskiezycie #ucieczkazmiasta #ucieczkanawieś #zmiastanawieś #dalekoodmiasta
Негізгі бет Dom Seniora czy opieka w domu?. Nasze decyzje
Пікірлер: 138