Sara Zyskind "Światło w dolinie Łez"
"...Któregoś dnia spacerując nad rzeką, spostrzegłem, że Niemcy zaczęli tam ustawiać coś w rodzaju bramy z drewnianych pali. Szybko się zorientowałem: dziesięć szubienic dla dziesięciu ludzi. Dla kogo te szubienice? Znowu strach padł na wszystkich. Rozeszły się pogłoski, że ma to związek ze szmuglem żywności do getta oraz z funkcjonowaniem czarnego rynku.
Niemcy zażądali od Judenratu, aby natychmiast przekazano im dziesięciu szmuglerów, należało bowiem ich ukarać. Delegacja Judenratu, z Zagonem Jaszą na czele, próbowała przekonać Niemców, że w getcie nie ma ani szmuglerów, ani czarnego rynku, ale niczego nie wskórała. Niemcy oświadczyli, że jeżeli :Żydzi nie wydadzą im dziesięciu takich przemytników i handlarzy, to oni sami spośród mieszkańców getta wybiorą winnych, których należy powiesić. Jednak wtedy zamiast dziesięciu wybiorą dwudziestu. Strach sparaliżował cały Judenrat - nikt nie wiedział, co w tej sytuacji zrobić. Wysłać dziesięcioro niewinnych?
Po całonocnej naradzie postanowiono wskazać Niemcom dziesięć osób. Dziesięcioro nieuleczalnie chorych, niesprawnych kalek od urodzenia, umysłowo chorych ód zawsze. Między nimi był Lemel, który całe życie tylko czerpał wiadrami wodę ze studni i roznosił ją do mieszkań, w których nie było wodociągów. Była wariatka Mindzia. Był prawie niewidomy żebrak, garbus i kulas. Dwóch beznadziejnie chorych gruźlików. I pięciu podobnych. Wszyscy mieszkańcy getta pod przymusem zostali sprowadzeni na :ę egzekucję. W wyklejonych na murach obwieszczeniach przeczytaliśmy, że ukrywający się, odmawiający przybycia będą zastrzeleni na miejscu.
Obraz tej egzekucji prześladuje mnie do dzisiaj. Duża grupa gestapowców stała przy szubienicach. Obok żydowska policja. I cały Judenrat. Przewodniczący getta - Ika Fiszke.
Policjanci przyprowadzili skazanych. Ci szli z rękami związanymi z tyłu, kulejąc i potykając się. Nie rozumieli, dokąd i po co się ich tak prowadzi. Wszyscy 'Żydzi z getta stali nieruchomo , skamieniali ze zgrozy, aż do chwili, kiedy nagle wariatka Mindzia zaczęła głośno śpiewać kołysankę: Śpij, dziecinko, śpij... I wtedy wszyscy wybuchneliśmy dławiącym płaczem.
Gdy ofiary znalazły się pod szubienicami, na podwyższenie specjalnie tam ustawione wszedł Ika Fisze i zaczął mowę po niemiecku. Głośno oświadczył, że ludzie ci poniosą karę, na jaką zasłużyli. Oni bowiem chowali cenne dobra, jakie winni, byli przekazać Niemcom. Oni szmuglowali do getta żywność, a przecież władze niemieckie dbają o nas, dbają o to, żeby w getcie było dosyć jedzenia, choć sami Niemcy wskutek wojennych trudności muszą ograniczać swoje normalne potrzeby. Ta kara dla wszystkich winna być sprawiedliwym ostrzeżeniem!
Fiszke skończył. Wtedy dopiero niektórzy. z dziesiątki nagle zrozumiawszy, co ich czeka, głośno zaczęli krzyczeć i płakać. Tylko Mindzia nie przestawała śpiewać kołysanki...
Skazanych niemieccy policjanci dźwignęli na długą ławkę, ustawioną pod szubienicami.
Nim pierwszej ofierze założono pętlę na szyję, chwyciłem dłoń Talki, która blada i trzęsąca się stała obok. I zaraz razem wymknęliśmy się, uciekliśmy w stronę domu.
Przez całe dwa dni nie wolno było zdejmować zwłok z szubienicy. Dwa dni wiatr kołysał martwe ciała dziesięciorga niewinnych ludzi."
Zobacz również www.lodzgetto.pl
See also www.lodz-ghetto.com
Негізгі бет Getto w Brzezinach
Пікірлер: 120