Niedziela,otwarłem oczy pusta paczka fajek sugerowała by wsiąść na moto i jechać na najbliższe BP by zaspokoić głód...szybka kawa śniadanie i jestem w Skawinie,nie na najbliższej i nie na BP tylko lotosie :) wciągając rakotwórczą substancje wpadłem na pomysł by jechać przed siebie...plan bez planu w Bieszczady.W plecaku,zawsze bielizna szczoteczka pasta i to co potrzebne do przeżycia:) dosłownie nazwał bym to teleportacją i jestem w Dębicy gdzie poje swojego białego konia, pije wspomagacza z logiem dwóch byków i znów wciągam tą substancje...na parkingu nie znanej mi stacji stoi grupka motocyklistów, jeden z nich podchodzi pytając o plany,co tu robię i czy nie mam ochoty się podłączyć pod obstawę,(Bartek)nie patrząc na zegarek,czas który mnie ogranicza odpowiedziałem tak a daleko... :) pozdrawiam wszystkich których tam poznałem
Пікірлер: 16