Nie wahaliśmy się długo, kiedy we wrześniu 2018, w wyniku błędu cenowego linii Virgin Atlantic, pojawiła się możliwość sprawdzenia kulistości globu za niecałe 3.5 tysiąca złotych, w większości na pokładach atrakcyjnych linii lotniczych. Pozostało jedynie dokupić niedrogi dolot do Londynu, skąd zaczynał się właściwy start podróży, oraz zaplanować co robić w rzadkich przerwach od latania. Trasa przebiegała zatem przez Londyn, Hongkong, Auckland, Christchurch, Queenstown, ponownie Auckland, Rarotongę w archipelagu Wysp Cooka, Los Angeles, ponownie Londyn, z którego wróciliśmy do domu. W sumie prawie 48 000 kilometrów w dwa tygodnie. Tam, gdzie samolot nie docierał, zamienialiśmy go na samochód, rower, prom, kajak lub własne nogi. W Londynie wylądowaliśmy z bezpiecznym, sześciogodzinnym zapasem do następnego rejsu. Następnie na pokładzie Virgin polecieliśmy w nocną podróż do Hongkongu, do którego przylecieliśmy późnym popołudniem następnego dnia. Na to metropolis mieliśmy niecałe 2 dni, ale ponieważ była to nasza kolejna wizyta, poruszaliśmy się w miarę sprawnie, co pozwoliło wykorzystać czas przerwy w lotach do maksimum.
Kolejny nocny lot na pokładzie Hongkong Airways przeniósł nas nad równikiem do nowozelandzkiego Auckland. Tu na razie spędzimy tylko 4 godziny udając się Jetstar’em z lotniska krajowego na Wyspę Południową. Christchurch jest kompaktowe i oferuje niedrogi hostel w okolicy lotniska. Kolejnego dnia pozostaje nam zdać egzamin kierowcy w wypożyczalni aut, co na dużym jetlagu udaje się za drugim razem. Nie dość, że do góry nogami to jeszcze kierownica przy siedzeniu pasażera… Niecałe 340 kilometrów niezwykle malowniczej drogi dzieli nas od Aoraki u podnóża Góry Cooka, najwyższego szczytu Nowej Zelandii - 3724 m npm. Nie jest z nami najgorzej, przyjmują nas progi schroniska młodzieżowego! Pogoda dopisuje i 16.02 spędzamy na krótkich trekach w niesamowitym górskim otoczeniu. Czas ruszać dalej. Do oddalonego o 260 km Queenstown, stolicy nowozelandzkich sportów ekstremalnych docieramy po 5 godzinach jazdy autem. Dawno nie było pedałowane, więc następnego poranka zjawiamy się w wypożyczalni by pojechać w krajobrazowy 60-kilometrowy objazd okolicy, w tym do urokliwego miasteczka Arrowtown. Pod koniec dnia mocno się chmurzy i kiedy kolejnego poranka zjawiamy się na lotnisku, wita nas deszcz. Ponownie Jetstar, ponownie Auckland. Tym razem mamy więcej czasu na to energetyczne miasto. Mimo, że jest tu co robić, wybieramy się na całodniową wycieczkę promem na wyspę Waiheke. Tu, a jakże, wypożyczamy rowery, (fun fact: rowery w Nowej Zelandii mają zamienione miejscami klamki przedniego i tylnego hamulca) i spędzamy dzień jeżdżąc od winnicy do winnicy, z których to właśnie słynie Waiheke. 21. lutego tuż przed dziewiątą mamy wylot na Rarotongę, stąd opuszczamy hostel w centrum miasta na długo przed świtem. W tym czasie Air New Zealand ma jakiś kłopot ze swoją flotą, więc na Cooka zabiera nas samolot wypożyczony od Singapore Airlines. Linia zmiany daty! Przybywamy na wyspę dzień wcześniej niż wyruszyliśmy z Auckland i nie zamierzamy tego zmarnować! Nie szukamy rowerów więc rowery znajdują nas. Mieszkający na wyspie Kuba śledzi jak się okazuje naszą podróż i zaprasza na wspólną przejażdżkę do serca wyspy w towarzystwie miejscowych. Piwko na koniec jazdy w tym klimacie smakuje wybornie… Pozostały czas poświęcamy na porządny wypoczynek, głównie w okolicach oceanu, przed czekającym nas bardzo długim lotem do Los Angeles. Na lotnisku McCarran zjawiamy się koło 11 rano. Dzięki przywilejom związanym z kartą Diners bierzemy prysznic i jemy śniadanie w lotniskowym saloniku. Tak, podczas tego wyjazdu korzystamy z nich często. Zaczynamy powrót. O 14:55 ponownie na pokładzie Virgin Atlantic ruszamy w stronę Europy, by po króciutkim stopoverze na Heathrow, późnym wieczorem przyziemić na Okęciu. Okrążyliśmy Ziemię, odwiedzając miejsca o którym nam się nie śniło. Szczególnie ciepło będziemy wspominać Nową Zelandię, która ma tylko jedną wadę - leży zdecydowanie za daleko. Szaleństwo? Może. „Za dwadzieścia lat będziesz bardziej rozczarowany tym, czego nie zrobiłeś niż tym, co zrobiłeś. Rzuć cumy. Wypłyń z bezpiecznej przystani. Złap wiatr w żagle. Eksploruj. Śnij. Odkrywaj"
Негізгі бет Round the World 2019.
Пікірлер: 6