Latanie swobodne to sport dla chcących czegoś więcej od życia i pragnących przeżywać ja na maksa, lecz pokonać przy tym trzeba wiele sporych barier mogących wydawać się nie do pokonania. Czy jest to sport niebezpieczny? i tak i nie....Czy można uprawiając go stracić życie? oczywiście że tak....Czy można, może i to chyba najgorsza opcja ale stracić zdrowie na całe życie zostając kaleką? oj tak..
Czy latanie jest trudne? na bank tak! Myślę że jest to jedna z najtrudniejszych umiejętności życia jaką udaje mi się nabywać, i jedno co mogę już z doświadczenia powiedzieć to że nie ma dróg na skróty w nauce latania, a trwa ona lata i tak naprawdę nigdy się nie kończy. Czy kurs SIV jest przydatny w nauce latania? i to jest pytanie klucz, na które już mogę na bazie własnych doświadczeń spróbować wysilić się odpowiedzieć.
Kiedy strach powoduje że masz nudności, że stajesz się ociężały, że w głowie kołacą myśli: po co to robisz? a głównie "daj sobie spokój", kiedy poziom kortyzolu staje się nie do zniesienia i zaczyna mieć wymierne różnorakie skutki, kiedy prozaiczne czynności przy szpejeniu zaczynają stawać się trudne, kiedy cała ta sytuacja zaczyna mieć miejsce na SIV-e stajesz w pewnym momencie nad wyborem: lecę albo odpuszczam. Pokusa odpuszczenia jest potężna, bo mało kto lubi znęcać się nad sobą, ale jak kolega ląduje przy Tobie z przeżyciem którego jeszcze nie doświadczyłeś a suma jego wyczynu skwitowana jest bananem od ucha do ucha ...jaką decyzję podejmiesz? ..jak myślisz?...jedyną prawidłową:). Bo łapiąc się za sterówki i stawiając glajta nad głowę odrywając się przy tym od ziemi, musimy wszyscy zdawać sobie sprawę że wcześniej czy później przydarzy nam się sytuacja że będziemy ostro spadać po jakiejś bombie...nie ma innej opcji, to jest pewne jak brak wzroku świni na niebie, łudzenie się że nas to ominie jest ładowaniem się w kłopoty na własne życzenie. Różnica tylko polega na tym że macie wybór: Czy dokładnie tą samą, może podobną sytuację, przeżyć będąc totalnie zaskoczonym, bez zaplecza podniesionego do maksimum bezpieczeństwa, gdzieś nisko nad lasem( to i tak fajnie) i bez wiedzy i doświadczenia na ten temat. Czy może taką sytuację przeżyć wysoko, po merytorycznym przygotowaniu, nad wodą, przy wsparciu instruktora, z fachowym zapleczem ewentualnej pomocy, z możliwością przeżywania jej w różnej skali trudności i ilości zależnej od Nas. Wybór należy do Was szanowni piloci, i zaznaczam! wszystkie te SIV-oskie udogodnienia nie gwarantują że nic wam się nie stanie...nic bardziej mylnego. Nikt oprócz Was tam wysoko w uprzęży nie siedzi, gwarantuje Wam że przy sporym bałaganie nad i za głową przestaje się słyszeć słowa instruktora, rozsądek znika a prym zaczynają wieść instynktowne odruchy, fajnie by było żeby były już prawidłowe, co w dużej mierze zagwarantuje Wam wielogodzinny handling. Nawet się zastanawiam czy przystąpienie do SIV-u bez wielogodzinnych wcześniejszych ćwiczeń na ziemi jest dobrym pomysłem. Ruchy naszych rąk przy deformacjach mają kolosalne znaczenie na przebieg kłopotów w jakie na własne życzenie się ładujemy, pięć centymetrów niżej sterówka, bądź wyżej przekłada się na zasadzie spotęgowanej dźwigni na reakcje glajta. Spóźnienie reakcji o dziesiąte sekundy niesie na prawdę duże konsekwencje np. w postaci głębokich frontów,... co dzieje się po nich może być zwyczajnym dominem chaosu nad którym poziom naszych umiejętności nie pozwoli nam zapanować, jedyna szansa że instruktor pomoże, ale do tego potrzebna będzie spora ilość naszej zimnej krwii:)....jak myślicie ile w takiej sytuacji będziecie jej mieć?..hi hi. Można by tu jeszcze dorzucać dodatkowe atrakcje w stylu wielokrotne skręcanie się w taśmach ( przydarzy się...serio!)...pytanie brzmi czy lepiej na SIV, czy może po strzale nad Karpaczem na 150 metrach, wybór należy do Was. Jedno mogę już powiedzieć i nie ssę z palca, jeśli przy tym nad Karpaczem będziecie już po szkoleniu to wasze szanse na bezpieczne wyjście rosną diametralnie. Czy wysokość po bombie, czy to na SIV-e, czy podczas latania ma znaczenie? No raczej...wiąże się oczywiście z większą ilością czasu na wyjście, lepiej mieć go po prostu więcej. Ale nawet sam Jarek omawiając nasze błędy od wielu lat w naprawdę fantastyczny sposób, rozkładając klatka po klatce i tłumacząc co poszło nie tak....sam Jarek zawsze twierdzi że z całego tego bałaganu który nas zaskoczył mogli byśmy wyjść bardzo szybko zwyczajnie postępując prawidłowo po deformacji, parę odpowiednich ruchów wystarczy, parę odpowiednich zachowań i bardzo szybko ogarniemy sytuację - jak myślicie jak się tego nauczyć? i jak myślicie czy wtedy faktycznie wysokość ma aż takie znaczenie? Jedno jest pewne nikt za Nas w powietrzu sterówki nie pociągnie, a każdy kto pociągnął ją źle odniósł tego konsekwencje i to się nigdy nie zmieni. Z reguły po SIV-e udaje się wrócić z Satem na chatę! lub backfly-em.... a to wszystko prostolinijnie przekłada się na nasze bezpieczeństwo! Dziękuję Arek że masz siłę to robić.
Негізгі бет SIV EXTREME PACZKÓW CHILI 5
Пікірлер: 5