29 maja, czyli wczoraj. Wyprzedzam sobie na autostradzie, za mną jedzie autobus. Ale nie jedzie 100kmh, zbliża się szybko - na oko jakieś 105 przynajmniej.. Siada mi na zderzaku, jakiś metr za mną - już myślę, co za idiota..
Nic, zaczyna mrugać mi światłami - przypominam, że wyprzedzam.. W końcu zjeżdżam, jeszcze ktoś na pilotce (nie wiem, pewnie drugi kierowca) coś macha do mnie łapami wygrażając.. Ładnie w głowie ma nasrane, myślę, jedzie jak jakiś debil, jeszcze widać, że cały przód mu siedzi na ziemi na poduszkach..
Nic, zaczął padać srogi deszcz. Mistrz prostej więc zwolnił i postanowił jechać 80kmh..
Potem znowu mnie wyprzedził, a kawałek dalej, przed samym wjazdem do Budapesztu w wyniku zapewne awarii zjechał na pobocze i tam już został.. Karma wraca, czy jak to tam..
Негізгі бет Węgry - historia żółtego Bośniackiego autobusu - czyli KARMA WRACA!
Пікірлер: 79