27 km w nogach.
Dawno już nie miałem wolnego weekendu. Non stop praca, tudzież inne ważne obowiązki nie pozwalały na spędzenie czasu w terenie. Trafił się wreszcie wolny czas. Kilka dni wcześniej postanowiłem, że trzeba sprawdzić kondycję po zimie. Wymyśliłem sobie to tak, że pójdę z domu w teren leśny, który udostępnił mi jakiś czas temu kolega. Teoretycznie miało być 24km, ale zrobiło się 27km - zakręciłem się w jednym miejscu i poszedłem dookoła jednej wsi. Trochę obawiałem o stopy, gdyż miałem dość nowe obuwie, a takie niestety lubi zostawiać odparzenia i inne odgnioty. Na szczęście niepotrzebnie. Ciżemki okazały się nad wyraz wygodne. Marsz niestety utrudniał mocno wiejący wiatr prosto w oczy i żeby było weselej, musiał zastać mnie deszcz. Spędziłem prawie godzinę na przystanku autobusowym czekając aż trochę przestanie padać. Wstąpiłem do jednej knajpy też po drodze na herbatę aby się wysuszyć - całe szczęście, że polar z monowski i portki od munduru angielskiego szybką schną. Po całym ambarasie z opadami, spacer upływał już błogo, w sielskim, wiosennym aromacie obornika ;)
Miałem zostać w terenie na noc, a nazajutrz wracać tą samą drogą, ale nawiedził mnie wieczorem mój kuzyn i stwierdziłem, że... wracam z nim. Kondycja po zimie jednak nie jest zbyt dobra i nie chciał bym się zatrzeć przy pierwszym marszu. Niby jakieś tam marsze kondycyjne sobie urządzam (przechodzę 10km z 10kg plecakiem), ale niestety nie robiłem tego regularnie i efekty są jakie są.
Może za dwa tygodnie podejdę jeszcze raz do tego tematu, gdyż jest prawdopodobne, że będę miał wolny weekend.
W związku z powyższym zapraszam do obejrzenia krótkiej relacji moich rozterek z dnia 26.03.2022.
Pozdrawiam i do następnego!
Негізгі бет Wiosenne łazikowanie
Пікірлер: 4