Pamiętacie Kochani pewien urokliwy porzucony domek, który niedawno pokazywaliśmy? Tak jest, właśnie dokładnie ten, w którego wnętrzu znajdowały się wycinki z Kapitana Żbika, a na zewnątrz melancholijnie zachodziło słońce we wszystkich odcieniach jesieni. W tym tygodniu zdradzimy Wam, że na tym jednym domku cała wyprawa się nie skończyła. Zanim do niego dotarliśmy, zwiedziliśmy coś znacznie okazalszego.
Raz jeszcze chcemy to podkreślić, ponieważ ostatnimi czasy takie eskapady należą niestety do rzadkości ze względu na wiele czynników, którymi nie zamierzamy nikogo zanudzać - udało nam się zebrać całym składem. Nastroje były wyśmienite, podobnie zresztą, jak obiekt, który dzisiaj pokazujemy, a który był w sumie głównym celem podróży. Robiący wrażenie zarówno od zewnątrz, jak i środka, położony nieco na uboczu XIX-wieczny dwór jest jednym z lepszych, jakie przyszło nam poznać. Biorąc ze sobą wszystko, co tylko mamy do uwieczniania takich budowli, postanowiliśmy dokładnie krok po kroku zbadać jego obejście, jak i później wejście.
Ten imponujący neobarokowy dwór powstał w drugiej połowie XIX wieku z inicjatywy znamienitego rodu Chełmickich herbu Nałęcz, ściśle powiązanego z okolicznymi ziemiami. Murowany z cegły, podpiwniczony i otynkowany. Założony został na planie prostokąta z dwoma bocznymi ryzalitami zwieńczonymi tzw. tympanonami z półokrągłymi okienkami pośrodku. Umieszczony w fasadzie portyk wgłębny skonstruowano z pary kolumn toskańskich i dwóch pół-filarów dźwigających uproszczone belkowanie. Nad owym portykiem góruje zwieńczenie w formie ozdobnej fasety.
Poza opisem charakteryzującym konstrukcję obiektu oraz bardzo pobieżnym wspomnieniem jego właścicieli nie udało nam się znaleźć nieco bardziej szczegółowych informacji. Mamy wrażenie, że jest nad czym ubolewać, ponieważ sama architektura tego dworu, nie mówiąc już o jego wnętrzu, daje mocno znać o burzliwości jego dziejów. Możemy jedynie domniemywać, biorąc pod uwagę historie podobnych obiektów, że w 1939 roku został przejęty przez Niemców, zaś po wojnie "władza ludowa" urządziła w nim biura lokalnego PGR-u lub też lokale mieszkalne (ewentualnie szkołę). Pewnikiem jest to, że zachowało się w środku naprawdę dużo. Elegancko zdobione piecyki kaflowe z prostymi, okrągłymi rozetami sufitowymi oraz (prawdopodobnie) oryginalnymi ościeżnicami pozwały przypuszczać, że komuna nie przyłożyła się na szczęście do jakichś większych modyfikacji. Na pewno większa część umeblowania, jak i losowo napotykane klasyki PRL-owskiej elektroniki nie należały do pierwotnego wyposażenia. Nie mamy również pewności, jaki jest obecny stan prawy tego dworu. Czy należy do gminy, jakiejś instytucji publicznej lub prywatnej albo nawet prawowitych właścicieli. Pomijając jednak tą niewiedzę, mamy ogromną satysfakcję ze zwiedzenia tej niezwykłej, opuszczonej posiadłości. Jak zawsze mamy nadzieję, że czeka ją drugie życie i całą naszą piątką trzymamy za to kciuki.
SPONSOR KANAŁU URBEX TEAM KWIDZYN:
wrtransport.pl
Zapraszamy na nasze media społecznościowe:
/ urbexteamkwi. .
/ urbexteamkw. .
Pamiętaj #urbextoniewandalizm
Негізгі бет OPUSZCZONY DWÓR PEŁEN ARTEFAKTÓW
Пікірлер: 213